Będąc w Indiach w niewielkim mieście Bodh Gaya w miejscu, gdzie oświecił się Budda, wybraliśmy się na kilkudniowy kurs medytacji buddyjskiej do Root Institut. Dojechaliśmy na miejsce rikszą rowerową (Bodh Gaya jest tak małą mieściną, iż wystarczy jeden dzień, aby ją zwiedzić, a jest co zwiedzać). Instytut jest niezwykle przyjemnym i pięknym miejscem. To taki buddyjski aśram, gdzie panuje atmosfera przepełniona duchowością. W tym miejscu oferowane są różnego rodzaju kursy rozwoju osobistego, na miejscu można skorzystać z noclegu i stołówki, gdzie serwowane jest jedzenie wegetariańskie (niestety nie typowo indyjskie, ale takie „pod turystów” ). Po zapoznaniu się z programem zapisaliśmy się na kurs. Po wyjściu z sekretariatu przeraził mnie widok grupki ludzi, którzy bardzo wolno chodzili wokół głównego posągu Buddy. Snuli się powoli, krok po kroku stąpając w zwolnionym tempie. Pierwsze skojarzenie, jakie pojawiło się w mojej głowie, to zombie z filmu „Noc żywych trupów”. W tym momencie nie miałam najmniejszej ochoty zostać wśród tych wariatów, a tym bardziej uczestniczyć w kursie. Piotr uspokoił mnie, że jest to forma medytacji w ruchu. Bardziej spokojna, choć nadal zdystansowana (gdyż to, co zobaczyłam, wyglądało dla mnie co najmniej dziwnie), zdecydowałam się na uczestnictwo w kursie.
Na kursie nauczano kilku metod medytacji, między innymi wspomnianej medytacji chodzenia. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z taką formą. Polega ona na jak najbardziej świadomej obserwacji swojego ciała, tego, co dzieje się wewnątrz nas podczas chodzenia. Po tym, kiedy buddyjska mniszka prowadząca warsztat opisała, jak wykonać tę medytację, wyszliśmy na zewnątrz sali medytacyjnej. Powolne chodzenie było dla mnie bardzo męczące. Zamiast świadomie obserwować własne ciało w ruchu, nie mogłam skoncentrować się na niczym innym, jak na powolnym tempie kroków, które było przyczyną dyskomfortu odczuwanego w całym ciele, a któremu towarzyszyło zżerające mnie zniecierpliwienie. Czterdzieści minut wydawało się być wiecznością! Sam ruch był przyczyną rozpraszania mojej uwagi. Medytacja wydawała mi się być pozbawioną sensu. Takie były moje wrażenia po pierwszym razie.
Medytacja chodzenia polega na głębokiej koncentracji w ruchu. W trakcie marszu starasz się utrzymać świadomość związanych z wykonywanym ruchem doświadczeń. Bardzo powolne chodzenie ułatwia koncentrację na tym, co dzieje się w ciele w trakcie tego niezwyczajnego spaceru. Podczas ruchu pojawia się wiele bodźców z zewnątrz, które mogą rozproszyć uwagę. Wyzwaniem jest skupienie i utrzymanie uwagi wewnątrz. Odbierając zewnętrzne bodźce, obserwujesz odczucia, reakcje swojego ciała, doświadczasz poprzez obserwację tego, co dzieje się wewnątrz. W trakcie takiej praktyki nabierasz umiejętności kierowania zmysłów z zewnątrz do wewnątrz. Bez analizowania, rozmyślania, definiowania doznań, nastawieniem wyłącznie na obserwację. W taki sposób każdy krok staje się celem.
Kolejnego dnia znowu powtarzaliśmy medytację w ruchu. Tym razem zrobiłam tak, jak podpowiadała mi intuicja. Zdjęłam buty i poszłam na trawę. Przymknęłam oczy, skierowałam uwagę na siebie i skupiłam się na obserwacji ciała od wewnątrz. Ku mojemu zdziwieniu bardzo łatwo przestałam zauważać to, co działo się wokół. Istniałam ja i moje ciało. Przyglądałam się, jak moje ciało wprawiane jest w ruch, jak pracują poszczególne mięśnie w danym momencie. Gdzie pojawia się ruch, jak płynie, jak wszystkie części, układy, narządy współpracują ze sobą, tworząc całość. Starałam się ograniczyć do minimum odwoływanie się do posiadanych doświadczeń. Próbowałam spojrzeć na wszystko, co działo się w moim ciele, na nowo. Czułam każde położenie stopy na ziemi, każdą nierówność, każdy kamyczek, gałązkę, trawę muskającą moje bose stopy. Doznania były dla mnie tak niezwykłe, że medytacja pochłonęła mnie zupełnie, godzina wydawała być się chwilą. Coś, co było do tej pory tak oczywiste i banalne, urosło do rangi nadzwyczajnego, dającego zupełnie nowe wrażenia doznania. To świadome chodzenie przyniosło mi wiele spokoju i zadowolenia.
Ładna, słoneczna pogoda to fantastyczna pora na ten sposób doskonalenia uważności, obserwacji i wyciszenia. Dla większości osób ta forma medytacji może być prostszą do wykonania, ponieważ łatwiejsze okaże się skupianie uwagi na ciele podczas ruchu. Medytacja chodzenia jest doskonałym sposobem na wprowadzenie praktyki koncentracji i świadomej obserwacji w życie codzienne. Każdy spacer, droga z pracy do domu, może stać się taką praktyką. Wystarczy wzrok skierować przed siebie i być świadomym, być tu i teraz, doświadczać otoczenia poprzez obserwację wewnętrznych doznań. To doskonała forma dla niecierpliwych i dla tych, którym przeszkadza dyskomfort w ciele podczas kilkunastominutowego siedzenia w jednej pozycji. Polecam wszystkim jako doskonały sposób na zmniejszenie myślotoku, jako wspaniały sposób na przemianę codziennej czynności w narzędzie do swojego przebudzenia.