Często mówi się o jodze, w kategorii rekreacji ruchowej czy sportu. Niestety wypowiedzi w stylu, po za jogą uprawia również, kolarstwo, jogging czy jazdę na nartach, nie rzadko zdarzają się nauczycielom jogi. W ten sposób można by rozumieć praktykę asan, ale jogę?
Jednak czemu tu się dziwić.
W XX wieku, kiedy to zaczęła wzrastać ilość asan, a joga stawała się coraz bardziej popularna na zachodzie. Joga zaczęła być i jest kojarzona głównie z asanami. Z praktykowanej i zgłębianej przez długie lata często w odosobnieniu, w aśramie, trafiła do fitness klubów. Teraz chcąc poznać naukowe podejście do jogi, nie kierujesz się na wydział filozofii czy orientalistyki, ale raczej na AWF.
Patanjali w swoim traktacie o jodze napisał, że joga jest powściągnięciem zjawisk świadomości
„yogaś-citta-vṛtti-nirodhaḥ.„
„Zarówno Jogasutry, Bhagawadgita, a nawet Hathajogapradipika na ogół niewiele mają wspólnego z współcześnie promowaną jogą” – pisze Piotr Marcinów w swoim artykule „Wiele znaczeń jogi” http://piotrmarcinow.pl/wiele-znaczen-jogi/
Nietrudno zauważyć, że joga jaką znamy, jaką praktykujemy, opiera się głównie na asanach. Czy myślicie, że joga nie zmieniła się od czasów Patańjalego? Że autor Jogasutr, które uważane są za podstawę systemu filozoficznego jogi, praktykował podobne asany, vinyasy? A mianowicie NIE! Teraz większość zajęć opiera się na asanach i nie jest to bynajmniej praktyka starożytnego systemu asan.
W Jogasutrach autor wymienia asany, jako trzeci człon z ośmioczłonowej jogi. Niezbyt szczegółowo opisuje asany:
„Pozycja jogiczna (asana) winna być nieruchoma (sthira) i wygodna (sukha)”.
Czy miał na myśli praktykowane obecnie asany, czy raczej pisał o pozycji siedzącej umożliwiającej pozostanie w bezruchu i nadającej się do praktyki pozostałych członów tego systemu. To, że coś tak samo się nazywa wcale nie oznacza, że jest tym samym. Choć nie raz słyszałam teorię o doskonaleniu, każdej pozycji jogi, aż będzie można osiągnąć w niej stan medytacji. Jeśli ktoś chętny to można próbować, życzę owocnej medytacji z nogą za głową lub w staniu na rękach.
Joga uległa zmianie, a to z czym możemy najczęściej spotkać się na zajęciach to wynik zmian i rozwoju z początkiem XX wieku.
Na tym polu, odmitologizowania asan, fantastyczną pracę wykonał Mark Snigleton, której efektem jest książka „Yoga Body”. Nie ma jeszcze polskiego przekładu, ale polecam przetłumaczony artykuł tego autora „W poszukiwaniu prawdy o jodze”
http://www.ashtangayoga.pl/artykuly/w-poszukiwaniu-prawdy-o-jodze
Nie ma w tym nic złego, że tak się stało, że joga została przedefiniowana, że już nie to samo kryje się za tym pojęciem i, że praktykuje się głównie asany, jednak warto o tym wiedzieć. Niestety nawet osoby zajmujące się nauczaniem jogi, często mają wyobrażenie, że joga nie wiele zmieniła się od tysięcy lat, a Patanjali zaczynał dzień praktyką dynamicznej sekwencji asan.
Polecam również bardzo interesujący film 🙂
Obecnie pojęcie o jodze, jest mniej więcej takie, jakbym wyciągnął silnik z samochodu i powiedział, że to jest samochód. Ludzie prawdopodobnie nie pojmują istoty jogi.
Nauczyciele jogi, w większości żyją z jogi, więc dostarczają produkt do potrzeb uczniów. Taka symbioza. Dla mnie niestety oznacza to, że muszę sam być swoim mistrzem i uczniem. Ale mimo wszystko cieszę się, że gdzieś są ludzie którzy myślą i czują to podobnie.
Tak jest, pojęcie o jodze zmienia się.
Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Jednak jestem przekonana, że warto znać źródła 🙂
I wierzę, że zawsze będą osoby, które będą pojmować istotę jogi 🙂
Joga to tylko nazwa i może oznaczać cokolwiek innego. Wyobraźnia ludzka nie zna granic. Tak teraz myślę, że pojmowanie to chyba złe słowo, bo kojarzy się z umysłem, który jest nieco ograniczony i obarczony doświadczeniem życiowym. Istota jogi jest pewnie gdzieś głębiej. Trzeba na nią spojrzeć w sposób duchowy i poczuć. Ale tego nie potrafię opisać. Dopiero uczę się wyciszać umysł.