Osoby praktykujące ashtanga vinyasa jogę często skrótowo określają tę formę ashtangą, opuszczając kluczową w samej nazwie vinyasę. Niestety również w praktyce często jej brakuje. Błędne rozumienie vinyasy i jej znaczenia powoduje zapominanie o podstawowym jej elemencie, czyli o oddechu.
Ashtanga vinyasa joga jest bardzo widowiskowa, stałe serie pozwalają na wykonywanie ich bez zastanowienia, a przejścia (vinyasy) pomiędzy statycznymi asanami dodają praktyce dynamiki. Koncentracja jedynie na asanie i efektownym jej wykonaniu wydaje się być błędnym i zgubnym podejściem do tej praktyki, gdyż podstawą w ashtanga vinyasa jodze jest oddech. Niewątpliwie każdy nauczyciel podkreśla istotność oddechu zaraz na początku nauczania, nie ma przecież praktyki bez oddechu ujjayi. Podkreśla się, że wdechy i wydechy muszą mieć tę samą długość, a sam oddech ma być spokojny, że to on wyznacza tempo praktyki. I tak powinno być; powinno, a często nie jest.
Kluczowa w praktyce tej formy jogi jest vinyasa. Vinyasa to nie sekwencja asan i nie tylko sekwencja asan połączona z oddechem. To integracja ruchu z oddechem (i zgodnym z oddechem miarowym odliczaniem). Co więcej, vinyasą jest nie tylko płynna sekwencja, łącząca statyczne pozycje (chociaż często tylko ten element praktyki nazywa się tak w ashtanga vinyasie). Vinyasą są również wejścia w asany zsynchronizowane z oddechem. Jak ładnie pisze David Swenson w Ashtanga Yoga:
„Poprzez vinyasę można poznać wibracje życia. Ta integracja przejawia się, kiedy akt oddechu i ruchu przestają być oddzielnymi bytami”.
Oddech i ruch stają się jednością. Nie ma vinyasy bez integracji ruchu z oddechem! Aby zaistniało to zespolenie, oddech musi być świadomy.
Z kilkuletniego doświadczenia nauczycielki ashtanga vinyasa jogi wiem, że prowadząc zajęcia dla początkujących nie można wprowadzać asan, oddechu ujjayi, bandh i drishti naraz, choć są one bardzo istotne i powinny tworzyć integralną całość. Dla osoby początkującej niemożliwe jest koncentrowanie się na wszystkich elementach jednocześnie.
Największą uwagę początkujący skupiają na asanie i jej wykonaniu, zapominając o oddechu, nie wspominając o bandhach. Dlatego wydaje się być najbardziej sensowne stopniowe wprowadzanie kolejnych elementów. Myślę, że naukę ashtanga vinyasy powinno zaczynać się od uświadomienia sobie oddechu, od nauki jego prawidłowego wykonania i wyczucia właściwego sobie rytmu oddechu. Nauczając oddechu nie można pominąć pracy mięśni głębokich i przepony, dzięki czemu praktykującym będzie też łatwiej pojąć bandhy. Następnie w krótkich i prostych sekwencjach wprowadzać synchronizację ruchu z oddechem (np. Unoszenie rąk na wdechu w tadasana samasthiti, opuszczanie na wydechu; wdech – urdhva mukha svanasana, wydech – adho mukha svanasana). Stopniowo wprowadzając dłuższe sekwencje. Jednocześnie wprowadzić oddech ujjayi, gdyż niektórzy będą potrzebowali więcej czasu i świadomości ciała zanim uda im się go poczuć.
Ważne jest, aby to ruch dostosować do długości oddechu, nie odwrotnie. Sekundę przed rozpoczęciem ruchu zaczyna się wdech bądź wydech i w vinyasie ruch trwa na całej długości wdechu bądź wydechu, i to jest czynnikiem dającym uczucie płynności, tanecznego ruchu. Jak gdyby oddech był elementem sprawczym ruchu, to oddech prowadzi i układa ciało w pozycjach. Będąc w asanie, formujesz ją poprzez pracę z oddechem. W momencie, kiedy ruchy oddechowe będą prawidłowe (niektórzy potrzebują więcej czasu, aby zmienić nawyki, dlatego istotne jest zrozumienie pracy przepony i pozostałych mięśni głębokich w trakcie oddychania) a integracja ruchu z oddechem zaczyna być świadoma, łatwiej będzie wytłumaczyć bandhy i wtedy można stopniowo uczyć całej serii.
Warto na początku dzielić serie na krótkie sekwencje, które powtarzane samodzielnie przez uczniów pozwolą im dostosować ruch do swojego rytmu oddechu i ułatwią zapamiętanie kolejności asan. Bandhy natomiast mają duże znaczenie, kiedy praktyka staje się jednolita, ponieważ są zbyt trudne do opanowania na samym początku ze względu na brak świadomości ciała. Skupienia na punktach dristi najlepiej uczyć na początku przy nauce prostych asan poprzez kierowanie wzroku w odpowiednie miejsce, co powinno wyrobić intuicyjne odnajdywanie drishti w kolejnych pozycjach. Warto na każdych zajęciach robić wprowadzenie i praktykować oddech i bandhy, a nie tylko przypominać o nich w trakcie wykonywania asan.
Jak wspomniałam, nie ma ashtanga viniasa jogi bez oddechu ujjayi. Specyficzny dźwięk wydawany w trakcie tego oddechu przyrównuje się do szumu fal czy oddechu Lorda Vadera. Głośność oddechu ujjiayi jest bardzo indywidualna. Zdarza się, że chcąc go uczynić mocniejszym i bardziej słyszalnym, zbyt mocno napina się gardło i wkłada się za dużo energii w jego utrzymanie, co jest przyczyną dezintegracji i utraty płynności. Oddech powinien być swobodny, bez wysiłkowy i spokojny. Spokojny nie oznacza wydłużony na siłę tylko utrzymany w granicach komfortu. Swobodę oddechu daje odnalezienie własnego rytmu oddechu, który można utrzymać przez całą praktykę.
W ashtanga vinyasa jodze mówi się o flow, płynności, nazywa się ją nawet medytacją w ruchu. Ale tej płynności nie osiągnie się poprzez samo łączenie asan w sensowne sekwencje, gdzie jedna pozycja wynika z drugiej, bez integracji ruchu z oddechem.