Tematem majowego warsztatu w Pogorzanach prowadzonego przez cudowną jak zwykle Patrycję Gawlińską, było oczyszczanie w hata jodze, czyli shatkarma, a także pranajama. O ile z pranajamą miałam już wiele razy do czynienia, o tyle techniki oczyszczające zawsze z lekka budziły moje obawy. Dlaczego? – ponieważ nieznane, bo wymagają „wejrzenia” we własne ciało.
Pierwsze pytanie, jakie się pojawia, to „po co?”.
Zaczynałam praktykę jogi traktując ją, chyba jak większość początkujących, jako fajny i inny sposób na aktywność fizyczną. Z czasem dopiero zaczynało do mnie docierać, że joga to przede wszystkim nie gimnastyka, a dążenie do równowagi. Równowagi szeroko pojętej we mnie samej. Jednym z elementów jest „posprzątanie” siebie. Ma to na celu utrzymanie ciała w zdrowiu, a co za tym idzie, zapewnienie sobie czystości umysłu. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, iż problemy z funkcjonowaniem organizmu mają bezpośrednie przełożenie na psychikę, stan naszego samopoczucia. Oczywiście, jeśli wszystko jest w porządku, to nie ma potrzeby stosowania technik oczyszczających, ale nawet wtedy, jak mówi Patrycja, warto je znać.
Shatkarma, czyli sześć technik oczyszczających: dhauti, basti, neti, trataka, nauli i kapalabhati.
Nie będę opisywać dokładnie poszczególnych technik, gdyż najlepiej robi to Patrycja, do której odsyłam po więcej informacji.
Nauli, czyli „falowanie brzuchem”. Bardziej fachowo, to praktyka polegająca na zwieraniu i izolowaniu mięśnia prostego brzucha, w której biorą również udział skośny zewnętrzny i poprzeczny brzucha. Najlepiej zobaczyć na żywo lub w Internecie – zawsze robi wrażenie. Jednak najważniejsze jest jej oddziaływania na funkcjonowanie naszego układu trawiennego, przemianę materii a także stymuluje wewnętrzne systemy. Zaczynaliśmy od tej techniki, niestety nie jest dla mnie osiągalna, ale pracuję nad jej pierwszym etapem, czyli uddiyana bandhą. Patrząc jednak na pozostałych uczestników warsztatów wiem, że się da zrobić!
Bardzo dobrą praktyką dla mnie okazała się trataka. Bardzo prosta w wykonaniu technika, która wspomaga oczy. Wystarczy spojrzeć w płomień świecy …
Wszyscy z lekką obawą myśleliśmy o kolejnej technice – jala neti, czyli płukaniu nosa, zatok roztworem soli z użyciem specjalnego dzbanuszka. Okazała się jedną z łatwiejszych do wykonania technik. Największym problemem było przełamanie się i przechylenie głowy w bok, trzymając równocześnie dzbanuszek z roztworem przytkniętym do dziurki nosa. Świetna technika na „zakatarzone dni” i nie tylko.
Kapalabhati była mi znaną już wcześniej techniką i wiem, że ma niesamowite działanie. Jest to również prosta w wykonaniu praktyka, gdyż siadamy i oddychamy w specjalny sposób (Patrycja wytłumaczy jak, jeśli Ją zapytacie ).
Pozostałe techniki, czyli dhauti i basti zostały omówione przez Patrycję. Wykonanie ich wymaga dużego zaawansowania i prowadzenia przez doświadczonego nauczyciela, choć nie wiemy czy wszystkie opisane, ktoś jeszcze wciąż wykonuje. Może… Dla mnie na razie są w opcji „dobrze wiedzieć”. Niektóre z odmian dhauti tak naprawdę wykonujemy na co dzień, np. przez oczyszczanie zębów korzystając z bardziej zaawansowanych narzędzi niż zalecany patyczek.
W ramach warsztatów poznaliśmy również pranajamy. Pranajama związana jest z oddechem. Oddech jest jedną z podstawowych funkcji życiowych, a zarazem jedyną, na którą możemy świadomie wpływać. Wykonując codzienne czynności nie myślimy o oddechu – po prostu oddychamy. Jednak, gdy zatrzymamy się, to okazuje się, że możemy wpływać na jego jakość poprzez zwrócenie uwagi na wdech, wydech i zatrzymanie pomiędzy nimi, czyli kumbhakę.
Wyróżnia się osiem pranajam, których metody wykonania poznaliśmy podczas warsztatów.
Najczęściej wykonuję ujjayi, który jest jedyną pranajamą, którą można wykonywać również w ruchu. Również świetną jest bhramari, która pozwala na wyciszenie się.
Regularne stosowanie pranajamy, wszystkich lub wybranych, pozwala na skorzystanie z niesamowitej mocy oddechu.
Warsztat z Patrycją, jak zwykle dał mi bardzo dużo nowej wiedzy, a także, a może przede wszystkim, dużo pozytywnej energii. W atmosferze Koźlarni w Pogorzanach, pomiędzy zajęciami, był również czas na spacery po pięknej okolicy i przede wszystkim na wspólne spędzenie czasu wśród grona niesamowitych osób