Koza w koszuli

Koza w koszuli – Bodh-Gaya

Często słyszy się o cudownym działaniu jogi na zdrowie i samopoczucie osób praktykujących, słyszy się o zmianach w ich życiu dzięki praktyce. Joga jawi się jako wspaniały sposób na wszelkie dolegliwości kręgosłupa i stawów, jako kuracja odchudzająca, jako narzędzie do radzenia sobie ze stresem, antydepresant, sposób na przywrócenie równowagi i harmonii ciała i umysłu. Najczęściej samo słowo joga tłumaczy się jako scalać, łączyć. Popularne jest stwierdzenie, że joga to łączenie ciała, ducha i umysłu (?!). Słyszymy slogany o przedłużaniu życia, młodości i utrzymaniu wiecznego zdrowia fizycznego jak i psychicznego dzięki jodze.

Chodzisz na zajęcia jogi od kilku lat i nie dostrzegasz drastycznych zmian w swoim życiu, dlaczego nadal kierują tobą emocje i wciąż brak obiecywanej równowagi?Tłumaczysz sobie, że efekty pojawiają się po wielu latach praktyki, a potem stwierdzasz, że to chyba z tobą jest coś nie tak. Większość nauczycieli jogi z przekonaniem wymienia niezwykłe efekty praktyki jogi, myślisz, że mówią z własnego doświadczenia, a może tylko powtarzają to, co przeczytali bądź usłyszeli. To puste slogany, puste – bo przypisuje się je do tworu nazywanego jogą, do czegoś, co w rzeczywistości jogą nie jest. Joga nie działa, bo nie jest jogą, tylko jednym z rodzajów zajęć fitness. Nie spodziewasz się chyba ustąpienia bólu głowy po zażyciu tik-taka.

W koło promuje się i rozpowszechnia zajęcia nazywane jogą, które najczęściej opierają się jedynie na jednej składowej całego systemu, na asanach. Często od tego rozpoczyna się kontakt z jogą i na tym często się kończy. Właściwie nie ma w tym nic złego. W trakcie praktyki asan uczysz się obserwacji, rozumienia swojego ciała, dzięki czemu nabywasz świadomości własnej cielesności. Jednak ograniczając jogę wyłącznie do praktyki asan, jedyne usprawnisz swoje ciało. Nabędziesz giętkości, gracji, pozbędziesz się nawet dolegliwości bólowych. Jak najbardziej polepszy się jakość życia o umiejętność wiązania sznurówek bez potrzeby użycia krzesła, samodzielne zapinanie zamka z tyłu sukienki, dzięki takiej jodze można jeszcze nauczyć się dłubać w uchu małym paluszkiem lewej nogi stojąc na rękach. Fantastycznie, ale tego byłoby na tyle. Gdzie obiecany spokój, dystans do świata, brak stresu i nie przejmowanie się problemami? Oczywiście można stwierdzić, że usprawniając ciało, pozbywając się napięć, można uwalniać się od negatywnych emocji. Nawet jeśli tak, to jest to żmudna praca na wiele wcieleń.

Asany są bardzo istotnym elementem praktyki, zwłaszcza w dzisiejszym świecie, gdzie jest mało ruchu, mocno przetworzone jedzenie i dużo stresu. Należy jednak pamiętać, że asany są tylko jednym z etapów, przygotowującym ciało do innej praktyki jak pranajama, koncentracja czy medytacja. Ćwicząc pranajamę, nabierasz umiejętności świadomego oddechu i kontrolę nad nim. Głównym celem pranajamy jest odczuwanie istnienia prany (energii życiowej), obserwacja jej przepływu i umiejętność jej gromadzenia. Pranajama umożliwi długie, zdrowe życie. Jednak właściwą praktyką w jodze, do której zmierzasz, jest medytacja. To dzięki niej nie tylko poprawia się jakość życia, ale zmienia się samo życie. I dzięki niej można osiągnąć to, co przypisuje się promowanej w koło jodze. Droga do medytacji nie zawsze jest szybka i prosta. Samo milczące siedzenie w pozycji lotosu, sidhasanie czy innej pozycji nie jest jeszcze medytacją. Nie ma medytacji w momencie, kiedy siedzisz i koncentrujesz się na tym, co dzieje się w twojej głowie. Często więc to, co nazywamy medytacją, nie jest nią w ogóle albo jest przygotowaniem do niej. W osiągnięciu stanu medytacji pomaga ćwiczenie koncentracji.

Często słyszymy, że ktoś poćwiczył jogę rano albo praktykował ją przez dwie godziny. Nie raz słyszymy też pytanie: „Ile czasu poświęcasz dziennie na jogę?”. W moim rozumieniu joga nie jest tym, jak się ją przedstawia w mediach, fitnessach i wielu szkołach jogi. Nie ogranicza się ona bowiem do samej praktyki (w rozumieniu trwania zajęć, ćwiczeń). Joga to nie tylko praktyka, którą wykonujesz na zajęciach nawet jeśli jest to medytacja. Nie można „robić” jogi tylko przez półtorej godziny i zakończyć ją w momencie zejścia z maty. Sprowadzanie pojęcia jogi do czasu trwania praktyki asan, pranajamy czy nawet medytacji, to jak wyrywanie zdania z kontekstu, które traci właściwy sens, często nabierając zupełnie innego znaczenia.

Joga jest jednym z sześciu fundamentalnych systemów myśli indyjskiej, nazywanych darśanami. Samo słowo darśana pochodzi z Sanskrytu od rdzenia ‘drś’, który tłumaczy się na „widzieć”. Darśana oznacza więc „widok”, „punkt widzenia” a nawet „pewien sposób widzenia”. To określenie jest najbliższe mojemu rozumieniu jogi. Joga to sposób postrzegania siebie, innych, świata. Sposobu widzenia nie zmienia się co godzinę, więc albo „żyje się” jogą, a właściwie postrzega nią, albo nie. Nie da się więc poćwiczyć jej przez chwilę. „Uprawianie” jogi trwa cały czas. Życie to droga, a joga to sposób, w jaki ją przejdziesz. Nie można pojąć istoty jogi bez wdrożenia jej w życie. Aby ją poczuć, trzeba jej doświadczyć. Joga to nie ćwiczenia, a doświadczanie w ciągłej praktyce.

Ale w jaki sposób odnieść praktykę jogi do pracy, jedzenia, wychowywania dzieci? Jamy i nijamy pozwalają odnaleźć równowagęw życiu. Jednak sama znajomość tych podstawowych zasad nie jest jeszcze wystarczająca. W jodze kluczowa jest świadomość. W trakcie uważnej praktyki nabywa się coraz większej świadomości siebie – wewnątrz i tego, co dzieje się na zewnątrz. Jak więc wprowadzić jogę w życie codzienne? Działać uważne i świadomie, cokolwiek się robi. Kiedy jesz, to jedz, jeśli idziesz, to idź, realizując założenia jam i nijam też rób to w pełni świadomie. Powiesz, że tak właśnie działasz. Jedząc posiłek, nie oglądasz telewizji, nie rozmawiasz, przeżuwasz jedzenie powoli itp. Zastanów się jednak przez chwilę, ile problemów próbowałeś/łaś rozwiązać w swojej głowie podczas śniadania, ile razy dojeżdżasz do pracy i właściwie nie wiesz, jak tam się znalazłeś/łaś, wychodzisz ze sklepu z pełnym koszem, z czego połowy nie potrzebujesz. To efekt nieświadomego działania. Jeśli coś robisz, całkowicie oddaj się temu w danym momencie. Jedz przeżuwając uważnie, obserwuj smak każdego kęsa. Jeżdżąc do pracy nie włączaj autopilota i nie przeglądaj nieświadomie myślowej sieczki. Idąc, uważnie stawiaj kroki, dostrzegaj to, co jest w koło, ale nie chwytaj pojawiających się skojarzeń, bo za nimi pojawią się następne, potem kolejne i w mgnieniu oka przeniesiesz się w zupełnie inną czasoprzestrzeń. Nieistotne jest, czy wyłączysz telewizor jedząc kolację. Nawet jeśli ograniczysz do minimum bodźce z zewnątrz mogące rozpraszać twoją uwagę, to w twojej głowie nadal będzie trwała nieprzerwanie 24 godzinna emisja emocjonalnej telewizji. Chcąc wprowadzić praktykę jogi w swoje życie, zacznij od zrozumienia, że nie to, co dociera z zewnątrz tylko to, co dzieje się wewnątrz może być największą przeszkodą w drodze do samorealizacji, poczucia spokoju i pełni.

Na początku przez kilka lat intensywnie ćwiczyłam asany, troszkę pranajamy, starałam się rozumieć i praktykować jamy i nijamy. Ciągle jednak towarzyszyło mi poczucie niespełnienia oczekiwań, mijania się z celem jogi. Miałam coraz sprawniejsze i coraz bardziej giętkie ciało, ale poza tym nie czułam działania jogi, nie zaobserwowałam pozytywnych zmian w moim życiu, jakie miały się pojawić. Nie mogłam odnaleźć i zrozumieć sensu swojej praktyki. Teraz wiem, że brakowało w niej medytacji, uważnego działania a przede wszystkim właściwego zrozumienia istoty jogi.

Oczekując na efekty swojej praktyki jogi, zastanów się najpierw, czy to właśnie ją praktykujesz.